czy to tak naprawdę bywa?
czy też malarz z Bożej łaski
pomalował osła w paski?

października 16, 2012

feel the heartbeat

Brakuje mi zdjęć, więc dodaję trochę ze starej sesji. Wprawdzie zostało jeszcze kilka z wakacji, które opublikuje w późniejszym czasie, ale nie mogę na nie już patrzeć. Za bardzo tęsknię za tym ciepełkiem, ktore kojarzy mi się z widokiem ze zdjęć.. Tymczasem fociaczki z duetu gumisia i mufaja. :D

Mam ochotę na wielką zmianę! Chociaż pewnie skończy się na gdybaniu, to mam ochotę przefarbować włosy na ciemniejsze, a końcówki różnych kolorów i porobić warkoczyki (nie aż takie cienkie) - chwilowa zajawka. No ale o ciemniejszych włosach myślę już od bardzo dawna, jak to się skończy?










października 12, 2012

contest!

Ci którzy mnie znają, wiedzą, że ostatnimi czasy polubiłam konkursy, uwierzyłam, że można wygrywać i zaczęłam brać udział. Może nie w każdym po kolei, bo to by była przesada, ale raz na jakiś czas? Czemu nie. Dzisiaj nadszedł czas na Sunway Travel, w którym ponad pół roku temu wygrałam wycieczkę, więc wiem, że konkursy z tym biurem nie są oszustwem. Was również zachęcam do brania udziału w konkursach, bo to nic trudnego, wystarczy trochę szczęścia i zawsze kogoś może spotkać niespodzianka. :)

Także kochani, co trzeba zrobić? Wystarczy kliknąć lubię to pod moim zdjęciem LINK. Więc jeżeli właśnie w tej chwili się nudzicie, lubicie sprawić komuś przyjemność (:D) to do dzieła! Będę bardzo wdzięczna. :)



października 09, 2012

wyspa Tiran

Trochę zaniedbałam blogspota, a to wszystko za sprawą studiów, które dopiero się zaczęły. Swój czas poświęcam może nie tyle nauce, co ogarnięciu wszystkiego wokół. Powoli poznaję Trójmiasto, nowych znajomych i przepisy na obiady! Nawet nie wiedziałam, że gotowanie może być takie przyjemne, przy czym jedzenie zrobione samemu smakuje o wiele lepiej.

A teraz kolejna dawka zdjęć z Egiptu, dokładnie z wyspy Tiran obok Sharm el-Sheikh. Z chęcią jeszcze raz bym sobie popływała i pooglądała rafę koralową. :C






Taki tam wiaterek we włosach.


września 29, 2012

Góry Synaj, Egipt

Jakiś czas mnie tu nie było, a wszystko to za sprawą wycieczki do Sharm el-Sheikh, którą wygrałam wcześniej w walentynkowym konkursie (mogłam wybrać gdzie chce lecieć). Zdjęć oczywiście narobiłam dużo, część z nich jest na aparacie mojego chłopaka do którego nie możemy znaleźć kabla.

Do rzeczy, zaczynajmy.
Zacznę na opak, bo od końca pobytu. Wszyscy polecali nam wycieczkę na Górę Mojżesza, 2285 m. n. p. m., a więc skusiliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Wyjazd był wieczorem, gdyż w tym wszystkim chodziło o to, aby zobaczyć wschód słońca, pięknie wynurzającego się znad gór. Jak wiadomo egipskie ciemności zrobiły swoje i nic wokół nie było widać. Latarki oświetlały nam drogę, abyśmy nie potknęli się, nie skręcili kostki oraz ... nie wdepneli w miny pozostawione przez wielbłądy. Naszym przewodnikiem na górę był zjarany beduin, który po drodze wypalił kilka skrętów pokonując ją w samych japonkach. Oczywiście Egipt jest znany z tego, że na wszystko się naciąga ludzi, także po drodze setki razy usłyszałam: "camel?", "coffee, tea?", gdyż na szczycie góry było mega zimno (miałam jedynie sweterek...) i bardzo wiało. Zatem marznąc non stop słyszało się: "blanket? maybe 2 blanket? so... blanket?" za oczywiście "good price". :'D

Polaków było dużo, łatwo poznać po: "ku*wa jak tu piźd*i" czy "ja pier*.."



Maciej Ciachla poleca spacerek na górę!



Widok warty wspinania i marznięcia, czyż nie?




Chwile po tym, jak pojawiło się słońce, dosłownie w sekundę z powrotem był upał. I o dziwo nie przeziębiłam się. Tak.. w Egipcie również można zmarznąć!



Schody (które ciężko nazwać schodami) skruchy.. cóż to dla nas?!




Czy poleciłabym? Dla niesamowitego widoku i dumy, że się dało radę o własnych nogach, to zdecydowanie tak. Zwłaszcza, że piękniejszego nieba chyba jeszcze nie widziałam! Będąc na szczycie nocą można z łatwością dopatrzeć się kilku spadających gwiazd.

września 16, 2012

let's start new life

Przyznam, że na początku uparcie tkwiłam przy tym, aby idąc na studia przeprowadzić się do Gdyni, którą kocham, wielbię, ubóstwiam od lat. Jednakże mieszkając w Gdańsku przekonałam się, że jest on równie uroczy co Gdynia. Trójmiasto coraz bardziej mnie w sobie rozkochuje, a ja tutaj czuję się świetnie. Zwłaszcza, że biedronkę i tak mam blisko! A wiadomo, dla studenta 'codziennie niskie ceny' ratują życie.





Tutaj z moją Emką, z którą przyjaźnię się już od czasów podstawówki. Mimo innych miejsc zamieszkania (Emka wypierdziela mi do Szkocji!) wiemy, że nasz kontakt nie będzie urwany. Cieszę się, że mogłam spotkać w swoim życiu kogoś tak postrzelonego jak ja.


Tymczasem ja za 2 dni wylatuję do Egiptu, do Sharm el Sheik. Nieco przeraża mnie 4 godzinny lot, gdyż nigdy nie latałam, ale co to dla mnie?

września 15, 2012

all I want is YOU

Dzisiejszy dzień jest dla mnie szczególny, otóż 3 lata temu powiedziałam: "tak" mojemu obecnemu chłopakowi, z którym chodziłam do liceum i teraz razem idziemy na studia (inne wydziały w trójmieście). Zadziwiające jest, że zadziałałam wbrew sobie i znając chłopaka 14 dni zaryzykowałam. Tak o to zauroczenie przeszło w prawdziwą i śmiało mogę powiedzieć, że potężną miłość.
Cieszę się, że mogę powiedzieć szczerze iż jestem szczęśliwa!





3 lata razem! :)

września 12, 2012

Szamponetka? Czy warto? Skutki?

Od dawna chodzi za mną myśl, aby zrobić coś z włosami. Dotąd moim największym szaleństwem była chyba grzywka (no i lekkie cieniowanie). Nigdy nie farbowałam, ani nie miałam krótkich włosów (no dobra, miałam w przedszkolu). Ostatnio gdy odwiedziłam rossmann w oczy rzuciła mi się promocja szamponetki i o, tak oto kupiłam dwie (mam gęste włosy więc jedna by nie starczyła). Niestety nie mam w tym doświadczenia, trochę się boję, że mimo iż jest to zmywalna farba to nie powrócę całkowicie do mojego koloru.

Aktualnie mam średni blond i kupiłam szamponetkę na ciemny brąz. Polecacie?






września 11, 2012

new home!

Przeprowadzka udana. Muszę jeszcze przewieźć parę rzeczy o których zapomniałam, ale większość jest już w nowym mieszkaniu, które wynajmuję na studia wraz z moim chłopakiem i jego dwoma kolegami. Wydawać by się mogło, że to dość lekkomyślne z mojej strony, ale właśnie - wydawać. Przyznam, że jest śmiesznie, lubią gotować i o dziwo sprzątają po sobie. Także nie narzekam! :)
Pokój mój i Maćka powoli nabiera charakteru. Pozostało go jeszcze podrasować, powiesić winyle i lampki oraz zrobić wielki napis. Dzisiaj ścianę ozdobiliśmy zdjęciami, których w trakcie studiów na pewno jeszcze dojdzie.


Oczywiście pierwsze domówki również zostały zaliczone (nie na wszystkich robiliśmy zdj.. domyślcie się czemu ;-D).






Zwróćcie uwagę na zdjęcie numer 3. Został uchwycony tam TAKI Stolik, który nie jest zwykłym stolikiem. Ma on już swoją historię i zyskał na wartości, poprzez co dorobił się własnego funpage (;-D). Warto polubić! KLIK



września 05, 2012

lovely september

Minęło sporo czasu, odkąd napisałam tu ostatni raz. Przyznam jednak, że nie leniuchowałam przez wakacje, bo 2 miesiące pracowałam, później miałam małą przeprowadzkę do Trojmiasta na studia, a ostatnie dni miałam remont w drugim domu. No cóż, więcej nie pisze się na zdrapywanie 3 warstw farby lub właściwie 4, mycia i gruntowania ścian, potem kładzenia gładzi i wyrównania jej. Oczywiście wzrosło moje doświadczenie w tych dziedzinach, jednak gdyby to był mały pokój to pół biedy.

Trochę ponarzekałam, czas jednak na optymistyczne podejście. Wielu z was zaczęło rok szkolny, rok akademicki rozpoczyna się w październiku, także zostało mi jeszcze trochę wolnego czasu. Pragnę wypocząć, trochę poszaleć i nazbierać siły na studia.

Ten miesiąc jest dla mnie szczególny, gdyż 15 września mijają 3 lata, odkąd jestem z moim chłopakiem. Po tym czasie nadeszła chwila, aby zamieszkać razem. Jestem ciekawa, jak się sprawdzimy jako współlokatorzy.

A teraz trochę zdjęć, f. Patrycja Łuciów






czerwca 05, 2012

day & night

Malutkimi kroczkami zaczęłam pisać książkę, mam pewien motyw, ale muszę przemyśleć jeszcze fabułę. Zobaczymy co z tego wyniknie. Oczywiście potrzebuję dużo zapasu weny twórczej, która z powodu mojej huśtawki nastrojów ma pewne zakłócenia.
Ostatnio byłam na Nocy Kina i o dziwo, wytrzymałam do samego rana! (W sumie działanie kawy wpłynęło ostro na mój organizm, bo jeszcze przez następny dzień nie chciało mi się spać). Na początku zraziłam się, widząc ten tłum ludzi, właściwie tłum szalejących dzieciaków. Czy wybrałabym się jeszcze raz? Niekoniecznie, bo większość młodych osób próbuje zaimponować reszcie społeczeństwa, noc kina uważa za idealne wydarzenie do obalenia wódki, lans ponad wszystko. Przecież można na głos pokrzyczeć, mówić na tyle głośno, by tylko na siebie zwrócić uwagę. Brawo dla was. :) :*

Zdecydowanie mogę polecić film "Nietykalni". Poza tym "Łowcy Głów"  prezentują się również całkiem ciekawie, taki film akcji (z nudnym początkiem) i trochę naciągniętymi wątkami, ale podobało mi się zakończenie. "Igrzyska Śmierci"? Jestem na nie.
A teraz trochę mojego ryjka. :-D





No siema, ja i Pelcia 7 rano. Nieźle zajechane twarze. :D


Nie ma to jak mieć dobrze zawiązane trampki i fajne skarpetki do tego, love it!