czy to tak naprawdę bywa?
czy też malarz z Bożej łaski
pomalował osła w paski?

marca 03, 2012

get out

Tegoroczna maturzystka. Tegoroczna jedna z wielu, która będzie miała okazję wybrać nową drogę w życiu, stawić czoła zmianom i przychylić się do tego, aby wszystko wypadło jak najlepiej. Chyba myśl, że z łatwością mogę spieprzyć sobie marzenia na najbliższe miesiące jest dla mnie najbardziej stresująca. Mamy marzec, czy powinnam bać się tej matury? Czy ja się jej właściwie boję? To kilka dni, kiedy dostanę kilka kartek, z kilkoma zadaniami, których część zrobię, część nie. Czemu wokół tego jest tyle szumu? Matura, matura, matura - no i co? Mam siedzieć i płakać? Owszem, poczytam, poprzeglądam, postaram się. Jednak bardzo bym nie chciała znosić wszystkich tych, którzy wciąż przeżywają, że za te 2 miesiące będą musieli posadzić swoje tyłki w salach i napisać sprawdzian swojej wiedzy. Przecież robimy to ciągle.

Przestałam się bać życia, które bez chwili wytchnienia mnie sprawdza, a mam wystraszyć się matury? Zaczyna mi się ona kojarzyć z chorobą młodzieżową, plagą stresu i płaczu. Aby temu nie ulec, musiałabym przestać z wami rozmawiać. Póki co twardo walczę ze stresem i nie pozwalam, by wlazł z buciorami do moich myśli. Skromne: "wypierdalaj!" (z reguły nie klnę)

Oby wszystko się udało. Oby było dobrze. Oby.
Nie cierpię tej niepewności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz